Moja "fotografi" i "łotermarki"
Photography. Magiczne słowo, które najwyraźniej zmienia zdjęcie w profesjonalną fotografię, a amatora - w profesjonalistę. Przynajmniej w Polsce. Rozumiem użycie tego wyrazu w krajach anglojęzycznych, ale dlaczego u nas? Przecież Polacy nie gęsi i swój język mają. Czy fotografia brzmi gorzej od “fotografi”? Czy chodzi o szacun na dzielni i +3 do charyzmy? Co ciekawsze, im gorsze zdjęcia, tym większa szansa, że zrobione przez “photographera”, który nie da o sobie zapomnieć, umieszczając na zdjęciu swój podpis. Im większy i bardziej fikuśny, tym lepiej. Po co jednak psuć odbiór oglądającemu, umieszczając znak wodny na fotografii? Przecież nawet niewielki działa rozpraszająco. To dla mnie dwie fotograficzne zagadki (zresztą jedne z wielu): “photography” i “brandowanie” własnych zdjęć...
Photography. Magiczne słowo, które najwyraźniej zmienia zdjęcie w profesjonalną fotografię, a amatora - w profesjonalistę. Przynajmniej w Polsce. Rozumiem użycie tego wyrazu w krajach anglojęzycznych, ale dlaczego u nas? Przecież Polacy nie gęsi i swój język mają. Czy fotografia brzmi gorzej od “fotografi”? Czy chodzi o szacun na dzielni i +3 do charyzmy? Co ciekawsze, im gorsze zdjęcia, tym większa szansa, że zrobione przez “photographera”, który nie da o sobie zapomnieć, umieszczając na zdjęciu swój podpis. Im większy i bardziej fikuśny, tym lepiej. Po co jednak psuć odbiór oglądającemu, umieszczając znak wodny na fotografii? Przecież nawet niewielki działa rozpraszająco. To dla mnie dwie fotograficzne zagadki (zresztą jedne z wielu): “photography” i “brandowanie” własnych zdjęć. Co to daje? Czemu służy? Na pewno zdjęcia od tego lepsze się nie staną. Widziałem, próbowałem, nie działa. Ewentualnej kradzieży i tak nie powstrzymają. Może gdyby podpis umieścić na całym zdjęciu, ale to chyba nie o to chodzi? Skoro oglądający jest na Twojej stronie, to raczej ma świadomość tego, czyje zdjęcia ogląda, po co więc mu nachalnie o tym przypominać? Uzasadnienie, że to obrona przez złodziejami, do mnie nie trafia. Czy warto martwić się na zapas? Zresztą, podobno kradzież zdjęcia to najlepszy zarobek dla fotografa. Prawdziwa kasa, a nie tam jakieś grosze ze "stocków". Jeśli faktycznie już bardzo chcecie podpisać swoje zdjęcia, zostawcie np. pasek pod zdjęciem i na nim umieśćcie podpis. Możecie wykorzystać do tego słowo “fotografia”. Nie zbiedniejecie, liczba odbiorców nie zmaleje, a może nawet przeciwnie - powodowani patriotyzmem przybędą oni, ci odbiorcy, w większej liczbie.
Ten cholerny tryb M
“Pomocy, chyba kupiłam zepsuty aparat. Wszystkie zdjęcia są bardzo ciemne!”. “Czy robię coś nie tak? Większość zdjęć, które zrobiłem jest bardzo jasna”. Wspólny mianownik tych dwóch cytatów - “Bo słyszałam, że w trybie manualnym wychodzą najlepsze zdjęcia”, “Znajomi mi powiedzieli, że w trybie M robią tylko profesjonaliści. Wtedy jest najlepsza jakość”. Brzmi znajomo? Zapewne tak.Chyba na każdym forum fotograficznym musi paść magiczne pytanie o prześwietlone (lub niedoświetlone) zdjęcia, które były zrobione w trybie M. Czemu tak się dzieje? Dlaczego chwile radości po zakupie aparatu z trybem manualnym znikają po pierwszych kilku zdjęciach, mimo że tak pięknie miało być? Ano dlatego, że jak sama nazwa wskazuje jest to tryb, w którym coś trzeba zrobić ręcznie i bynajmniej nie chodzi tu o samo ustawienie owego trybu...
“Pomocy, chyba kupiłam zepsuty aparat. Wszystkie zdjęcia są bardzo ciemne!”. “Czy robię coś nie tak? Większość zdjęć, które zrobiłem jest bardzo jasna”. Wspólny mianownik tych dwóch cytatów - “Bo słyszałam, że w trybie manualnym wychodzą najlepsze zdjęcia”, “Znajomi mi powiedzieli, że w trybie M robią tylko profesjonaliści. Wtedy jest najlepsza jakość”. Brzmi znajomo? Zapewne tak.Chyba na każdym forum fotograficznym musi paść magiczne pytanie o prześwietlone (lub niedoświetlone) zdjęcia, które były zrobione w trybie M. Czemu tak się dzieje? Dlaczego chwile radości po zakupie aparatu z trybem manualnym znikają po pierwszych kilku zdjęciach, mimo że tak pięknie miało być? Ano dlatego, że jak sama nazwa wskazuje jest to tryb, w którym coś trzeba zrobić ręcznie i bynajmniej nie chodzi tu o samo ustawienie owego trybu.
Tak po prawdzie, nigdy nie rozumiałem tego pędu początkujących fotoamatorów do korzystania z ręcznych ustawień. Nie przekonuje mnie porada koleżanki, że tak jest najlepiej i wtedy wychodzą najpiękniejsze zdjęcia. To bzdura. Owszem, pełna kontrola nad ekspozycją to świetna sprawa, ale wtedy, kiedy ma się o doborze parametrów pojęcie. Nie chodzi tu tylko, co też pojawia się w radach, o ustawienie “pałeczki” na środki “drabinki”. Chociaż w tym przypadku plus jest taki, że zdjęcie powinno (zaznaczam: powinno) być “neutralne”. Do korzystania z ręcznych ustawień ekspozycji przydaje się wiedza o tym, jak działa pomiar światła, jak wykorzystać światłomierz przy pomiarze punktowym, i jakie wprowadzać korekty na podstawie jego wskazań. To duża ilość parametrów, które należy kontrolować, przy okazji nie tracąc kontaktu z fotografowanym obiektem.
Naturalnie nie chcę odwodzić od korzystania z trybu manualnego. To świetna nauka przy poznawaniu pewnych zasad. Radzę po prostu, aby nie wskakiwać od razu na głęboką wodę i (nierzadko) psuć sobie zabawę z fotografią. Korzystajcie z trybów pośrednich - priorytetu przysłony, priorytetu migawki. Pozwólcie elektronice aparatu, skoro już jest, przejąć część obowiązków. W tych trybach też można kontrolować ekspozycję, wprowadzać korekty itp. Mniejsze obciążenie dla głowy z reguły skutkuje lepszymi zdjęciami. Łatwiej skupić się na temacie. Na tryb ręcznych nastawów przyjdzie pora.
Korzystanie z trybu manualnego jest bardzo podobne do ręcznego ustawiania ostrości. Wyobraźcie sobie, że jeszcze nie tak dawno temu fotografowie ustawiali ostrość własnymi dłońmi. Fotoreporterzy sportowi cierpieli zapewne katusze. Nie dość, że musieli zadbać o ekspozycję, to jeszcze zdążyć ręcznie złapać ostrość na fotografowanej postaci czy obiekcie. Masakra. Wprowadzenie autofocusa ogromnie ułatwiło im pracę. Czy zaczęli przez to robić gorsze zdjęcia? Nie, wręcz przeciwnie, nawet lepsze, ponieważ mogli więcej uwagi poświęcić temu, co fotografują. To samo odnosi się do trybów fotografowania - priorytety przysłony czy migawki zrobią równie dobre zdjęcia co tryb manualny, ale zdecydowanie ułatwią Wam pracę. Oczywiście satysfakcja ze świetnej fotografii zrobionej w trybie M, z punktowym pomiarem światła i ręcznym ustawieniem ostrości, będzie ogromna ale… pamiętajcie, że oglądający i tak nie wiedzą, w jakim trybie to zdjęcie było zrobione. Zapewne ich to nawet nie interesuje. Oni widzą efekt końcowy w postaci odbitki lub zdjęcia na monitorze.
...i ten efekt jest najważniejszy.
Lubię obrazki czarno-białe
Lubię oglądać czarno-białe fotografie. Lubię również takie robić. Nie wiem czemu. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego przedkładam te dwa kolory nad pełne spektrum i dlaczego działa to tylko w przypadku fotografii, tak po prostu wyszło.Możliwe, że zdjęcia w odcieniach czerni i bieli są łatwiejsze w odbiorze. Nie zarzucają mózgu nadmiarem barw. Można się skupić na temacie przewodnim zdjęcia bez rozpraszania się feerią kolorów. Może są po prostu, przynajmniej dla mnie, bardziej wyraziste...
Lubię oglądać czarno-białe fotografie. Lubię również takie robić. Nie wiem czemu. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego przedkładam te dwa kolory nad pełne spektrum i dlaczego działa to tylko w przypadku fotografii, tak po prostu wyszło.Możliwe, że zdjęcia w odcieniach czerni i bieli są łatwiejsze w odbiorze. Nie zarzucają mózgu nadmiarem barw. Można się skupić na temacie przewodnim zdjęcia bez rozpraszania się feerią kolorów. Może są po prostu, przynajmniej dla mnie, bardziej wyraziste.
Słyszałem opinie, że zdjęcie kolorowe jest trudniejsze do zrobienia - trudniej jest zapanować nad kadrem by to co ma być motywem głównym nie utonęło zalane kolorami otoczenia. Możliwe, że tak jest i dlatego wygodniej mi działać w czerniach i bielach. Ale natura lubi równowagę. Są osoby uważające fotografie w dwóch kolorach za ukazującą jak fotograf potrafi operować światłem: czy je widzi, wykorzystuje do uplastycznienia obrazu, nadaniu mu emocji. Ta opinia również wydaje mi się słuszna. Patrząc jak kolorowe zdjęcia zmieniają się w festyn flar, przekombinowanych barw (i często modelek przyjmujących do tego pozy i miny istnie cierpiętnicze) nie służących niczemu odnoszę wrażenie, że faktycznie przy pracy z kolorowym materiałem nie zwraca się już tak uwagi na to co robi światło na zdjęciu. Ma być krzykliwie, kolorowo i z przytupem. Z drugiej strony jest podobnie. Nie wyszło Ci zdjęcie to przerób je na czarno-białe, dodaj winietę, jakieś ziarno, na wszelki wypadek przyciemnij i voila. Dwie recepty na “artystyczne” zdjęcia.
Lubię oglądać czarno-białe fotografie. Lubię też takie robić. Lubię, licząc w przypadku czarno-białych na to, że to temat na zdjęciu będzie interesował oglądającego a dwa kolory pomogą mu się tylko na tym temacie skupić. Nie odwrotnie.
Reklama dźwignią handlu
Jestem doświadczonym fotografem i fotoreporterem z profesjonalnym sprzętem i wielomapomysłami.
Nie tędy droga zwłaszcza gdy portfolio pokazuje, że profesjonalny sprzęt to nie wszystko,
Kompozycja
Podczas ostatniego odcinka The Grid (polecam) Scott Kelby wraz z Mattem Kloskowskim dokonali ślepej krytyki kilkudziesięciu zdjęć przesłanych do nich. W skrócie: nie znając autora ani okoliczności powstania zdjęcia mówili co jest złe lub dobre w tym co widzą na ekranie. Patrząc na przysłane zdjęcia i słuchając słów krytyki przyszła mi do głowy ciekawa refleksja.Amatorzy fotografii nie mają pojęcia o podstawach. Nie znają zasad kompozycji, nie potrafią zapanować nad tym co dzieje się w kadrze, nad pierwszym i dalszymi planami. Po prostu pstrykają fotkę nie zadając sobie trudu żeby pomyśleć co i jak chcą pokazać potencjalnemu odbiorcy. Zacząłem się zastanawiać skąd się bierze takie podejście do fotografowania. Czy ze świadomości, że karta pamięci pojemna jest i zniesie dużo...
Podczas ostatniego odcinka The Grid (polecam) Scott Kelby wraz z Mattem Kloskowskim dokonali ślepej krytyki kilkudziesięciu zdjęć przesłanych do nich. W skrócie: nie znając autora ani okoliczności powstania zdjęcia mówili co jest złe lub dobre w tym co widzą na ekranie. Patrząc na przysłane zdjęcia i słuchając słów krytyki przyszła mi do głowy ciekawa refleksja.Amatorzy fotografii nie mają pojęcia o podstawach. Nie znają zasad kompozycji, nie potrafią zapanować nad tym co dzieje się w kadrze, nad pierwszym i dalszymi planami. Po prostu pstrykają fotkę nie zadając sobie trudu żeby pomyśleć co i jak chcą pokazać potencjalnemu odbiorcy. Zacząłem się zastanawiać skąd się bierze takie podejście do fotografowania. Czy ze świadomości, że karta pamięci pojemna jest i zniesie dużo? Może fakt, że w Photoshopie można wiele wpływa na takie beztroskie pstrykanie? A może jest to po prostu wynik lenistwa spowodowanego erą zoomów, cyfrówek i społeczeństwa zadowalającego się byle czym?
Pamiętam, że tak naprawdę szacunku do kadru nauczyłem się gdy z cyfrowego “kompaktu” przesiadłem się na tradycyjną lustrzankę ze stałoogniskowym obiektywem. Pierwsze kadrowanie trwało 15 minut ale w zasadzie było takie jakie chciałem. Żadnego przycinania w programie graficznym. Z każdym kolejnym kadrem było coraz lepiej aż w końcu pewne nawyki weszły w krew i wykonywałem je podświadomie. Przeczytałem też kilka mniej lub bardziej pomocnych książek, z których dowiedziałem się o zasadach kompozycji, trójpodziale, mocnych punktach itp. Pomagało również podglądanie jakie kompozycje tworzą Ci Wielcy, uznani na świecie, zarówno fotografowie jak i malarze.
Wydaje mi się, że problemem nie jest jednak rozpowszechnienie się aparatów cyfrowych, niskich cen na podstawowe modele lustrzanek. Problemem jest lenistwo. Zamiast wypracować sobie kadr przy danej ogniskowej, łatwiej jest pokręcić pierścieniem zoomu. Zamiast ustawić się tak by niepożądane rzeczy zniknęły z kadru, prościej jest później wystemplować je w Photoshopie. Zamiast zrobić jedno dobre zdjęcie w dziesięć minut lepiej zrobić 20 w minutę i mieć nadzieję, że któreś będzie się nadawało… do czegoś. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze problem ludzi, którzy nie przyjmują do siebie słów krytyki, życzliwej krytyki. Oczekują tylko poklepania po plecach w geście cichej aprobaty.
Czy czeka nas zatem napływ leniwych fotografów i ich nudnych, źle skomponowanych fotografii?
Najtrudniejsza rzecz w fotografii
Zastanawiam się ostatnio, co jest najtrudniejsze w fotografowaniu. Operowanie światłem czy chwytanie wyjątkowej chwili? Może umiejętność znajdowania się w odpowiednim miejscu albo wyszukiwania niezwykłości w rzeczach zwykłych z pozoru? A może jeszcze coś innego? Myślę nad tym i myślę, dochodząc do zgoła innego wniosku: najtrudniejszą rzeczą w fotografii jest wybór zdjęć do publikacji.Patrząc, jak internet puchnie od tysięcy zdjęć umieszczanych w galeriach - to chyba nie jest zły wniosek. Zawsze uważałem, że osoba publikująca fotografię jest swoim najostrzejszym sędzią, przez co ciężko jej wybrać to jedno zdjęcie z kilkudziesięciu...
Zastanawiam się ostatnio, co jest najtrudniejsze w fotografowaniu. Operowanie światłem czy chwytanie wyjątkowej chwili? Może umiejętność znajdowania się w odpowiednim miejscu albo wyszukiwania niezwykłości w rzeczach zwykłych z pozoru? A może jeszcze coś innego? Myślę nad tym i myślę, dochodząc do zgoła innego wniosku: najtrudniejszą rzeczą w fotografii jest wybór zdjęć do publikacji.Patrząc, jak internet puchnie od tysięcy zdjęć umieszczanych w galeriach - to chyba nie jest zły wniosek. Zawsze uważałem, że osoba publikująca fotografię jest swoim najostrzejszym sędzią, przez co ciężko jej wybrać to jedno zdjęcie z kilkudziesięciu. Że proces selekcji jest najżmudniejszym i najdłuższym etapem w procesie powstawania zdjęcia - od pomysłu do jego publikacji. Tymczasem widzę, że jest to najprostsza rzecz pod słońcem. Zrzucić zdjęcia z karty na dysk, skasować te nieostre, wgrać do galerii i już. Najlepiej jeszcze dać jakiś krzykliwy tytuł i gotowe. Zrozumiałbym ten fakt, gdyby trafiały one do prywatnych galerii dla rodziny, znajomych itp. Ale coraz więcej takich zdjęć pojawia się podpisanych jako dzieła "profesjonalnych fotografów". Nawiasem mówiąc, jaki jest sens mierne zdjęcia firmować swoim nazwiskiem, wypisanym jakimiś kulfonami z nieśmiertelnym dopiskiem "photography"? Ktoś to będzie kradł czy co? Jakby tego było mało, często jest to portfolio ludzi, którzy takimi zdjęciami promują swoje usługi. Fotografuję już od dobrych kilku lat i do tej pory nie przeszło nawet mi przez myśl, aby nazywać siebie fotografem, a już tym bardziej - profesjonalnym. Może przynoszę za mało zdjęć do domu? Może powinienem przestać się przejmować takimi błahostkami jak kompozycja, ekspozycja, temat, tylko trzaskać jak leci i opróżniać kartę wprost do internetowej galerii?
Jest to denerwujące, gdyż dzięki takim fotograficznym hurtownikom przegapiamy całą masę naprawdę dobrych fotografii. Fotografii, nad którymi ktoś spędził kilkanaście, a może i kilkadziesiąt, godzin, by pokazać coś szczególnego. Bo szczególne zdjęcie to nie tylko odpowiedni moment, doskonała technika i obróbka w programie graficznym. To również, a może przede wszystkim, świadomość tego, co chce się pokazać innym, i czy warte jest to pokazania.