Blog

Piszę sobie czasem tu o fotografii, kawie, gadżetach i tym co mi zalega na sercu.

Ten cholerny tryb M

tryb_m.jpg

“Pomocy, chyba kupiłam zepsuty aparat. Wszystkie zdjęcia są bardzo ciemne!”. “Czy robię coś nie tak? Większość zdjęć, które zrobiłem jest bardzo jasna”. Wspólny mianownik tych dwóch cytatów - “Bo słyszałam, że w trybie manualnym wychodzą najlepsze zdjęcia”, “Znajomi mi powiedzieli, że w trybie M robią tylko profesjonaliści. Wtedy jest najlepsza jakość”. Brzmi znajomo? Zapewne tak.Chyba na każdym forum fotograficznym musi paść magiczne pytanie o prześwietlone (lub niedoświetlone) zdjęcia, które były zrobione w trybie M. Czemu tak się dzieje? Dlaczego chwile radości po zakupie aparatu z trybem manualnym znikają po pierwszych kilku zdjęciach, mimo że tak pięknie miało być? Ano dlatego, że jak sama nazwa wskazuje jest to tryb, w którym coś trzeba zrobić ręcznie i bynajmniej nie chodzi tu o samo ustawienie owego trybu.

Tak po prawdzie, nigdy nie rozumiałem tego pędu początkujących fotoamatorów do korzystania z ręcznych ustawień. Nie przekonuje mnie porada koleżanki, że tak jest najlepiej i wtedy wychodzą najpiękniejsze zdjęcia. To bzdura. Owszem, pełna kontrola nad ekspozycją to świetna sprawa, ale wtedy, kiedy ma się o doborze parametrów pojęcie. Nie chodzi tu tylko, co też pojawia się w radach, o ustawienie “pałeczki” na środki “drabinki”. Chociaż w tym przypadku plus jest taki, że zdjęcie powinno (zaznaczam: powinno) być “neutralne”. Do korzystania z ręcznych ustawień ekspozycji przydaje się wiedza o tym, jak działa pomiar światła, jak wykorzystać światłomierz przy pomiarze punktowym, i jakie wprowadzać korekty na podstawie jego wskazań. To duża ilość parametrów, które należy kontrolować, przy okazji nie tracąc kontaktu z fotografowanym obiektem.

Naturalnie nie chcę odwodzić od korzystania z trybu manualnego. To świetna nauka przy poznawaniu pewnych zasad. Radzę po prostu, aby nie wskakiwać od razu na głęboką wodę i (nierzadko) psuć sobie zabawę z fotografią. Korzystajcie z trybów pośrednich - priorytetu przysłony, priorytetu migawki. Pozwólcie elektronice aparatu, skoro już jest, przejąć część obowiązków. W tych trybach też można kontrolować ekspozycję, wprowadzać korekty itp. Mniejsze obciążenie dla głowy z reguły skutkuje lepszymi zdjęciami. Łatwiej skupić się na temacie. Na tryb ręcznych nastawów przyjdzie pora.

Korzystanie z trybu manualnego jest bardzo podobne do ręcznego ustawiania ostrości. Wyobraźcie sobie, że jeszcze nie tak dawno temu fotografowie ustawiali ostrość własnymi dłońmi. Fotoreporterzy sportowi cierpieli zapewne katusze. Nie dość, że musieli zadbać o ekspozycję, to jeszcze zdążyć ręcznie złapać ostrość na fotografowanej postaci czy obiekcie. Masakra. Wprowadzenie autofocusa ogromnie ułatwiło im pracę. Czy zaczęli przez to robić gorsze zdjęcia? Nie, wręcz przeciwnie, nawet lepsze, ponieważ mogli więcej uwagi poświęcić temu, co fotografują. To samo odnosi się do trybów fotografowania - priorytety przysłony czy migawki zrobią równie dobre zdjęcia co tryb manualny, ale zdecydowanie ułatwią Wam pracę. Oczywiście satysfakcja ze świetnej fotografii zrobionej w trybie M, z punktowym pomiarem światła i ręcznym ustawieniem ostrości, będzie ogromna ale… pamiętajcie, że oglądający i tak nie wiedzą, w jakim trybie to zdjęcie było zrobione. Zapewne ich to nawet nie interesuje. Oni widzą efekt końcowy w postaci odbitki lub zdjęcia na monitorze.

...i ten efekt jest najważniejszy.