Metro 2013

Miałem wczoraj, to jest 17 października, "przyjemność" jechać nowym składem warszawskiego metra. Nie pierwszy raz zresztą. W zasadzie to nawet lubię te nowe składy Inspiro (mimo, że na razie chyba tylko dwa kursują). Są jasne, przestronne i takie miłe gdy mówią na którą stronę wysiadać. Wczorajsza podróż jednak do najprzyjemniejszych nie należała, bo w sumie co jest przyjemnego przebywać w wagonie metra stojącym gdzieś w tunelu, wdychając opary palącej się instalacji elektrycznej, obserwując iskry i płomienie bijące spod wagonu w otoczeniu przez innych mniej lub bardziej spanikowanych ludzi skłębionych wokół?

Ale ja nie o tym miałem. Stojąc tak zacząłem się zastanawiać, a myśli przebiega sporo wtedy w głowie. Od całkowicie banalnych typu "jestem za młody" albo "już się nie zobaczę ze swoją ukochaną" po bardziej praktyczne. Te praktyczne to kombinowanie co można w tej chwili zrobić aby nie zobaczyć światełka w tunelu (gra słów zamierzona) i tutaj dostałem olśnienia, niestety negatywnego. Patrzę w lewo, patrzę w prawo i coś mi nie gra ze ścianami tunelu. Są zbyt blisko, o wiele za blisko moim zdaniem. Specem nie jestem, ale na wielu filmach akcji gdy są jakieś pogonie w tunelach podziemnej kolejki to widać pewną swobodę pozwalającą w miarę swobodnie przemieszczać się pomiędzy ścianą a wagonikiem metra. W metrze warszawskim mam wrażenie, że tej przestrzeni brakuje i to brakuje o dobre pół metra przynajmniej. Dodatkowo ze ścian wystają jakieś pręty tudzież inne instalacje co pozwala mi przypuszczać, że w chwili wzmożonej paniki podczas ewakuacji z wagonów pierwsze osoby zostałyby po prostu nabite na "pale" wystające ze ścian, bo wygodnie zeskoczyć nie ma szans.

Dzisiaj jadąc metrem do pracy sprawdziłem jeszcze raz odległość. Może wczoraj w przypływie emocji ściany się skurczyły, ale nie one są cholernie blisko składu. Nie wiem kto to projektował, nie wiem jak by wyglądała sytuacja podczas faktycznej ewakuacji w gorszej sytuacji niż wczorajsza i w zasadzie chciałbym się nigdy nie dowiedzieć, ale wygląda mi to na niezły bubel. Kto i dlaczego to zatwierdził?

Z zupełnie innej beczki, to takie sytuacje pozwalają nabrać perspektywy do życia. Nie wiem czy na długo, ale to interesujące doświadczenie.

Bartek

Na rowerze jeżdzę, bo lubię. To dla mnie przede wszystkim frajda, sposób na fajne spędzenie wolnego czasu i poznanie nowych osób. Nie ścigam się i nie rywalizuję, chyba że z samym sobą i własnymi słabościami.

http://www.buzuk.pl
Previous
Previous

Fotografia i herbata czyli Warsztaty z Mistrzem FujiFilm

Next
Next

35 Maraton Warszawski