Kawa Bartek Kawa Bartek

Listopadowe Spacerro Sieciowe

Za cel listopadowego Spacerro obraliśmy kawiarnie sieciowe. Z "sieciówkami" problem jest taki, że według obiegowej opinii nie liczy się w nich jakość kawy a ilość sprzedanych filiżanek. Niemniej jednak z reguły owe miejsca tętnią życiem więc postanowiliśmy sprawdzić jak w praktyce smakuje espresso w czterech popularnych sieciach...

Za cel listopadowego Spacerro obraliśmy kawiarnie sieciowe. Z "sieciówkami" problem jest taki, że według obiegowej opinii nie liczy się w nich jakość kawy a ilość sprzedanych filiżanek. Niemniej jednak z reguły owe miejsca tętnią życiem więc postanowiliśmy sprawdzić jak w praktyce smakuje espresso w czterech popularnych sieciach.

Green Nero Coffee (Pl. Konstytucji 1) - taki typowy sieciówkowy smak espresso. Mocny, gorzki, na granicy przepalenia. Słodycz? Zapomnijcie. To taka kawa, która nie zniknie w mleku, ale pita "na czysto" podniebienia nie połechce.

Coffee Heaven (Al. Jerozolimskie 33) - delikatne nuty orzechów włoskich i wanilii kompletnie zabite gorzką, mega gorzką końcówką. Tak jak w przypadku Green Nero Coffee zapewne bardzo fajnie komponuje się w kawach mlecznych, ale jako espresso zapewnia ekstremalne, i wcale nie do końca pozytywne, doznania.

Costa by Coffee Heaven (Nowy Świat 19) - espresso mocne, gorzkie i poza tym nie wyróżniające się niczym innym. Czy smaczne? Nawet, ale pod warunkiem, że z gorzkością Wam po drodze.

Starbucks (Pl. Trzech Krzyży 16) - w smaku podobnie do Costy z tym, że espresso jest bardziej rozwodnione przez co może bardziej pasować osobom z delikatniejszym podniebieniem.

Ciężko jest mi wybrać zwycięzcę z racji tego, że wszystkie kawiarnie, które odwiedziliśmy oscylowały wokół tego samego przepisu i smaku - mocnej, gorzkiej kawy. Przypuszczam, że trend bierze się stąd, że większość klientów "sieciówek" woli kawy mleczne zatem by espresso nie zginęło w mleku (często doprawionym syropami do smaku) musi mieć ono kopa. Dodatkowo do tego wszystkiego dochodzi mała powtarzalność kawowych shotów przez co jedna kawa smakuje zupełnie inaczej od drugiej, zaparzonej chwilę wcześniej lub później.

Tak więc w moim subiektywnym odczuciu cztery powyższe kawiarnie sieciowe remisują ze sobą (chociaż Starbucks lekko zostaje w tyle).

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Październikowe Spacerro Kawowe - śniegpresso

Koniec października zafundował iście zimową pogodę, jak by spłatać chciał nam figla i nie dopuścić do kolejnego Spacerro. Twardym jednak trzeba być więc ubrawszy się cieplej niż podczas poprzedniego spaceru stawiliśmy dzielnie czoła niesprzyjającym warunkom atmosferycznym, smakując to co mają do zaoferowania kawiarnie na Żoliborzu (który akurat dziś nie pachniał jak Montego Bay). Według mapy mieliśmy uwinąć się szybko - trzy kawiarnie położone blisko siebie, ostatnia nieco dalej...

fawory.jpg

Koniec października zafundował iście zimową pogodę, jak by spłatać chciał nam figla i nie dopuścić do kolejnego Spacerro. Twardym jednak trzeba być więc ubrawszy się cieplej niż podczas poprzedniego spaceru stawiliśmy dzielnie czoła niesprzyjającym warunkom atmosferycznym, smakując to co mają do zaoferowania kawiarnie na Żoliborzu (który akurat dziś nie pachniał jak Montego Bay). Według mapy mieliśmy uwinąć się szybko - trzy kawiarnie położone blisko siebie, ostatnia nieco dalej. Ciężko jednak wstać z ciepłego fotela i udać się do następnego lokalu patrząc na to, co dzieje się za oknem. Przezwyciężając jednak własne słabości wstawaliśmy, szliśmy i piliśmy w:

Secret Life Cafe (Słowackiego 15/19)

to urocza kawiarnia w malowniczej lokalizacji, niedaleko teatru Komedia. Niespodziewanie spotkaliśmy tam przemiłą baristkę z nieistniejącego już 5,29 więc zaczęło się fajnie. Ziarna, niestety, z Kofi Brandu, który mi totalnie nie podchodzi ale nie uprzedzajmy faktów. Espresso dostaliśmy z miłą orzechową kremą. Body wodniste ale w smaku przyjemna czekolada, orzechy i kwaskowate nuty pod koniec. Smacznie ale bez fajerwerków. Taki chyba urok Kofi.

Art Cafe (Mickiewicza 27)

znajduje się w “zagłębiu” restauracyjnym Pl. Wilsona (kanapkarnia, kebabiarnia, druga kawiarnia). Miejsce jest fajne, przez duże okna można obserować puls miasta ale w środku jest dość “chłodno”. Espresso niestety nie zachwycało. Samego naparu było za dużo w filiżance co odbijało się na body, które było mocno cienkie. W smaku przebijały się orzechowe akcenty ale zbyt szybka ekstrakcja nie pozwoliła wyciągnąć pełni smaku. Może gdyby bardziej skręcić młynek.

Kawiarnia Fawory (Mickiewicza 21)

zyskało już “szacunek ludzi ulicy” ;-) W środku jest fajnie, swobodnie a na jednej ze ścian jest magiczny cycek przynoszący szczęście, wystarczy potrzeć ;) Ziarna, z jakich w Faworach robią espresso, to też Kofi. Tym razem jednak, poza charakterystycznym wodnistym body i orzechowym posmakiem, bez cytrusowych nutek ale za to z posmakiem goryczki zostającym na podniebieniu. Tak dla odmiany.

WakeCup Cafe (Franciszkańska 1)

to kawiarnia na Muranowie z przyjemnym wnętrzem i pewną dozą tajemniczości. Tajemniczość polegała na tym, że bariści nie chcieli zdradzić z jakiej palarni biorą ziarna. Wiemy tylko, że to singiel z Brazyli :) Singiel ów smakował jak Kofi, i to ten gorszy Kofi czyli wodniste body i mała wyrazistość smaku przeplatana orzechowymi wariacjami.

Podsumowując nasz październikowy spacer nie mogę przestać się zastanawiać nad nagłym wzrostem popularności kaw z Kofi Brandu. Są one dla mnie nijakie, bez specjalnego charakteru. Nie przemawiają one do mnie kompletnie smakowo. Oczywiście mogłem jeszcze nie trafić na dobrze zaparzone espresso z tych ziaren (poza jednym razem w MiTo), ale aż ciężko mi w to uwierzyć.

Podsumowujac kawiarnie, w których byliśmy, klasyfikacja wyglądałaby następująco:

  1. Secret Life Cafe
  2. Kawiarnia Fawory
  3. WakeCup Cafe
  4. Art Cafe

Następne Spacerro zapewne będzie świąteczne chyba, że pogoda znów spłata figla i sprowokuje nas do spacerowania w pięknych okolicznościach przyrody ;)

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Wrześniowe Spacerro Kawowe - praskie kafki

Całkiem niedawno, bo 29 września (czyli - pisząc te słowa - wczoraj), obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kawy. W sumie nic to dziwnego. Skoro jest Dzień Bez Majtek, to dlaczego “czarne złoto” miałoby nie mieć swojego święta? Tak się jednak miło złożyło, że na Dzień ów przypadło na kolejne Spacerro Kawowe po warszawskich kawiarniach. Tym razem udaliśmy się na drugą stronę Wisły, aby w praskich klimatach sprawdzić, co podają w filiżankach na Pradze...

meloncafe.jpg

Całkiem niedawno, bo 29 września (czyli - pisząc te słowa - wczoraj), obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kawy. W sumie nic to dziwnego. Skoro jest Dzień Bez Majtek, to dlaczego “czarne złoto” miałoby nie mieć swojego święta? Tak się jednak miło złożyło, że na Dzień ów przypadło na kolejne Spacerro Kawowe po warszawskich kawiarniach. Tym razem udaliśmy się na drugą stronę Wisły, aby w praskich klimatach sprawdzić, co podają w filiżankach na Pradze. Umknęliśmy tym samym manifestacjom i mogliśmy w spokoju przemieszczać się po wybranych kawiarniach. Trzeba od razu nadmienić, że ceny w kawiarniach na Pradze rządzą. Najdroższe espresso kosztowało 5 zł, a najtańsze, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, 4 albo 4,5 zł. Czy niższa cena odbija się na jakości tego, co wyciskają bariści? Jednym słowem - nie, ale po kolei. Oto gdzie byliśmy:

Melon Cafe (ul. Inżynierska 1)

Espresso w Melonie było całkiem przyjemne. Dominował smak gorzkiej czekolady, body jednak było zbyt wodniste. Patrząc na ilość naparu w filiżance, skręcenie młynka “o ząbek” poprawiłoby zarówno smak jak i zachowanie na podniebieniu.

4 Pokoje Coffee & Bar (ul. Wileńska 19)

4 Pokoje to prawie sąsiad dla Melon Cafe. Kawiarnia znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, “zaraz za rogiem” - jak to się zwykło mawiać i nie ma w tym przesady. Tutaj też w filiżance objawił się problem nieco zbyt grubo zmielonej kawy, przez co ilość espresso w filiżance była zbyt duża, a smak stracił na intensywności. Niemniej jednak w kawie dominowała gorzka czekolada, zwieńczona delikatną owocową nutą pod koniec. Całkiem przyjemna kombinacja.

Mucha nie siada (ul. Ząbkowska 38)

Espresso tutaj to zdecydowanie nie był napój dla osób o słabym podniebieniu. Możliwe, że to nawiązanie to złej sławy ulicy, przy której mieści się kawiarnia - twarda kawa dla twardych ludzi. Kawał szatana. Mocna, gorzka czekolada w smaku, ale body - o dziwo - delikatne i aksamitne. Naprawdę ciekawe w smaku.

Cafe Zaraz wracam (ul. Paryska 17)

Ostatni przystanek naszego spaceru wypadł na Saskiej Kępie. Smakowo w podobnych do pozostałych kawiarni klimatach - gorzka czekolada. Lecz w przypadku tego espresso dochodził jeszcze niemiły posmak, który rujnował smak kawy. Może taki urok tych ziaren, nie trafiał on jednak do mnie kompletnie. Trochę szkoda, że zakończenie spaceru nie było udane pod względem kawowym, ale odbiliśmy to sobie bardzo dobrych ciachem. Należało nam się po takim dystansie. ;)

Podsumowując, te cztery praskie kawiarnie były miłą odmianą od lekkich i owocowych kaw, których ostatnio wszędzie pełno. Tamtejsze kawy z racji ich intensywności w smaku mogą nie przypasować każdemu, ale dzięki temu mają swój charakter wpasowujący się w klimat Pragi. Mój ranking z tego Spacerro wygląda następująco:

  1. Mucha nie siada - za smakowego kopa i jednoczesną delikatność na podniebieniu
  2. 4 Pokoje Coffee & Bar - bo kombinacja gorzkiej czekolady i owocowego finiszu bardzo mi się spodobała
  3. Melon Cafe - za intensywność gorzkiej czekolady
  4. Cafe Zaraz Wracam - bo ten niemiły posmak jednak dominował
Read More
Blog, Kawa Bartek Blog, Kawa Bartek

Spacerro Sierpniowe - z deszczu do kawiarni

Kolejne Spacerro wypadło z miesięcznym opóźnieniem. Czas wakacyjny nie służy planowaniu, więc spacer lipcowy odbył się w sierpniu, a we wrześniu odbędzie się… wrześniowy. Oczywiście mógłbym napisać, że lipcowe smakowanie espresso nie doszło do skutku, ale byłoby to zbyt proste, prawda?"Jak by jednak nie było, uraczeni przez pogodę przyjemnym chłodkiem, przeplatanym drobnym opadem atmosferycznym, zwiedziliśmy cztery kawiarnie i - co wymaga szczególnego podkreślenia - zrobiliśmy to całkiem pokaźną grupą. Jeśli pamięć i umiejętność liczenia na poziomie podstawówki mnie nie zawodzą, to nasze "stadko" liczyło 11 osób. Taka grupa to już prawie potęga...

Kolejne Spacerro wypadło z miesięcznym opóźnieniem. Czas wakacyjny nie służy planowaniu, więc spacer lipcowy odbył się w sierpniu, a we wrześniu odbędzie się… wrześniowy. Oczywiście mógłbym napisać, że lipcowe smakowanie espresso nie doszło do skutku, ale byłoby to zbyt proste, prawda?"Jak by jednak nie było, uraczeni przez pogodę przyjemnym chłodkiem, przeplatanym drobnym opadem atmosferycznym, zwiedziliśmy cztery kawiarnie i - co wymaga szczególnego podkreślenia - zrobiliśmy to całkiem pokaźną grupą. Jeśli pamięć i umiejętność liczenia na poziomie podstawówki mnie nie zawodzą, to nasze "stadko" liczyło 11 osób. Taka grupa to już prawie potęga. ;) Gdzie zatem potęgowaliśmy? Zaczęliśmy od:

Po prostu Cafe (Chłodna 48). Wolska kawiarnia w młynku miała ziarna z Kofi Brand'u. Espresso przyrządzone poprawnie - jasno orzechowa crema i przyjemny lekki zapach robiły dobre wrażenie. W smaku wyczuwalny delikatny orzech, jednak dominuje kwaskowatość czerwonego grejpfruta. Body lekko wodniste. Ogólnie dobrze i smacznie.

Drugą odwiedzoną przez nas kawiarnią był Swiss Cafe & Chocolate by Lindt (Złota 59, Złote Tarasy). Pierwsze wrażenie to ogromna masa słodkich łakoci. Ale nie przyszliśmy przecież dla czekolady (chyba że wyczuwalnej w kawie). Swiss Cafe też ma ziarna z Kofi Brand, więc zapowiadało się ciekawie. Niestety, podane espresso - poprzez praktycznie brak cremy w filiżance -  już na pierwszy rzut oka wskazywało, że nie będzie tak słodko (mimo ogromnego czekoladowego cukieraska, dodawanego do kawy). Pierwszy łyk już tylko mnie w tych obawach utwierdził. Espresso w Swiss'ie można określić jednym zdaniem: Absolutny brak smaku. Moim zdaniem, zbytnio rozkręcony młynek sprawił, że kawa po prostu przeleciała przez sitko, formując się w filiżance w wyrób kawopodobny. Szkoda.

Niezrażeni tym jednak (w końcu testy to testy) wyruszyliśmy na poszukiwania Ukrytego Miasta (Noakowskiego 16). Miejsce jest cudne, już od samego wejścia na podwórze kamienicy, w której się znajduje. W środku jest jeszcze lepiej, więc co do espresso miałem spore nadzieje, żeby nie rzec - wymagania. I, co najlepsze, udało się je spełnić. Mocne espresso o smaku gorzkiej czekolady, bez grama kwaskowatości, ale za to z drapiącą gardło goryczką, smakowało dobrze. W sam raz dla kogoś, kto zapomni się z książką na kolanach - a zapomnieć się tam jest bardzo łatwo. Nam jednak nie dane było tego zrobić, ponieważ czekała na nas ostatnia kawiarnia.

Kawka Bar Kawowy (Koszykowa 30) niedawno obchodziła dziesięciolecie istnienia. To dużo. Wystrój jest bardzo fajny, ale mimo wszystko przeraziliśmy się, gdy zobaczyliśmy za barem… ekspres automatyczny. Słowo się jednak espresso stało i trzeba było zmierzyć się z tym, co "wylało" się z kawowego robota. I w sumie nie było tragedii. Kawa co prawda nieco wodnista, ale lekki smak migdałów sprawiał miłą niespodziankę, jeśli wziąć pod uwagę sposób zaparzenia.

Jak zawsze pod koniec muszę dokonać tego średnio przyjemnego podsumowania, ale tym razem powinno pójść łatwo:

  1. Ukryte Miasto - za to, że nie mieli owocowej kawy, a goryczka była cudna i świetnie komponowała się z miejscem.
  2. Po prostu Cafe - bo kawa smaczna i rześka, jednak ta owocowość powoli zaczyna mi się nudzić.
  3. Kawka Bar Kawowy - ponieważ dobre espresso z automatu jest taką samą rzadkością jak uczciwy polityk.
  4.  Swiss Cafe & Chocolate - za ten cukierek podawany do kawy (gdybym wiedział wcześniej, to bym wziął samego cukierka).
Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Majowe Spacerro Kawowe

Zgodnie z nową świecką tradycją (nie mylić z ekstradycją ;)) wybraliśmy cztery warszawskie kawiarnie (tak naprawdę to Magda wybrała większość), by zobaczyć, co wycisną nam do filiżanki tamtejsi bariści. To Spacerro powinno otrzymać kryptonim spalony język, ale po kolei.Pierwszą kawiarnią, którą odwiedziliśmy, był Przystanek MDM coffee.bar (Waryńskiego 9). Lokal nieduży, ale całkiem urokliwy. Pierwsze wrażenie, wizualne, po otrzymaniu espresso nie było najlepsze. Wszystko przez cremę, która mimo ładnego jasnobrązowego koloru znikała dość szybko z filiżanki. Na szczęście pierwszy łyk rozwiał obawy. Wyczuwalny smak włoskiego orzecha bardzo przyjemnie działał na podniebienie...

sin_fronteras.jpg

Zgodnie z nową świecką tradycją (nie mylić z ekstradycją ;)) wybraliśmy cztery warszawskie kawiarnie (tak naprawdę to Magda wybrała większość), by zobaczyć, co wycisną nam do filiżanki tamtejsi bariści. To Spacerro powinno otrzymać kryptonim spalony język, ale po kolei.Pierwszą kawiarnią, którą odwiedziliśmy, był Przystanek MDM coffee.bar (Waryńskiego 9). Lokal nieduży, ale całkiem urokliwy. Pierwsze wrażenie, wizualne, po otrzymaniu espresso nie było najlepsze. Wszystko przez cremę, która mimo ładnego jasnobrązowego koloru znikała dość szybko z filiżanki. Na szczęście pierwszy łyk rozwiał obawy. Wyczuwalny smak włoskiego orzecha bardzo przyjemnie działał na podniebienie. Efekt końcowy psuła nieco zbyt mocna goryczka pod koniec łyku. Mimo wszystko, bardzo pozytywne doznania płynęły z filiżanki w Przystanku.

Drugim etapem naszego spaceru była, mieszcząca się przy Hożej 58/60, Dr. Kava. Lokal, poza całkiem ciekawą gablotką z łakociami, nie wyróżnia się niczym specjalnym. Miejsca też tu nie za wiele, ale ponieważ chodziło głównie o kawę, to nie marudziliśmy. Zamówienie na 4 espresso zostało przyjęte i już niebawem dostaliśmy kawę w… małych, plastikowych kubeczkach. Szok! Walory zapachowe zostały zabite wonią plastiku reagującego z gorącą wodą. Na domiar złego espresso zaparzone było w takiej temperaturze, że popaliło nam języki, mimo iż odczekaliśmy dobrych parę minut na dworze. To co zostało nam podane w tym plastikowym naparstku nie nadawało się do wypicia, zarówno ze względu na temperaturę, jak i na kompletny brak jakiegokolwiek smaku, poza goryczą przepalonej kawy.

Plastikowe kubeczki wylądowały w koszu razem z większością zawartości, a my wyruszyliśmy w kierunku PKP Powiśle, aby przywitać się z naparem serwowanym w Małpim Biznesie. Lokal umiejscowiony na dworcu PKP ma swój klimat. Gorzej niestety było z kawą. Tutaj też dostaliśmy espresso o sporo większej temperaturze, niż ta akceptowana przez język. Było ono jednak i tak lepsze od tego z poprzedniej kawiarni, gdyż dało się wyczuć pewne smakowe nutki migdałów. Gdyby tak obniżyć nieco temperaturę w maszynie myślę, że byłoby bardzo ciekawie. Przy okazji, “Małpki” też nie podają kawy w filiżankach (w sumie nieco zrozumiałe, ze względu na specyfikę miejsca), ale przynajmniej serwują ją w fajnych, tekturowych kubeczkach. :-)

Ostatnim przystankiem naszego majowego Spacerro było Sin Fronteras Cafe, mieszczące się w budynku BUW (Dobra 56/66). Ciekawe miejsce, w którym część, i to spora, miejsc siedzących została zastąpiona wiszącymi w postaci hamaków. Czy można zatem w Sin Fronteras pobujać w obłokach przy dobrej kawce? Otóż można. Kawa jest smaczna, idąca w kierunku gorzkiej czekolady, a pod koniec łyku ujawniająca lekkie kwaskowe nuty. Szczerze muszę dodać, że być może jest nawet lepiej, ale przygody w dwóch poprzednich kawiarniach sprawiły, że poparzony język stracił nieco “czucia”.

Podsumowując - było całkiem ciekawie i o dziwo udało się napić espresso, które nie byłoby owocowe. Niestety, to co dostaliśmy w Małpim Biznesie i Dr. Kavie (zwłaszcza w tym drugim) trochę zepsuło nam smakowanie kaw. Z drugiej strony, nie można przecież wiecznie pić samych wybornych shotów. Moje zestawienie z tego Spacerro wygląda następująco:

1. Przystanek MDM coffee.bar 2. Sin Fronteras 3. Małpi Biznes (proszę, obniżcie temperaturę w ekspresie :)) 4. Dr. Kava (chociaż najchętniej to bym zapomniał ;))

Do następnego spotkania.

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Warszawskie Spacerro Marcowe

W wiosennie piękny, marcowy weekend znów wybraliśmy się do warszawskich kawiarni celem sprawdzenia na własnym języku, jakie espresso zastaniemy w filiżankach. Spacerro to było pod kilkoma względami wyjątkowe. Po pierwsze - był to mini jubileusz, gdyż spacerowaliśmy po raz piąty. Po drugie - pojawiła się całkiem liczna gromadka w sile 8 osób. Po trzecie - marzec zafundował nam iście wiosenną pogodę, przez co spacerowaliśmy w komfortowych warunkach. Zaczęliśmy od C Cafe na warszawskim Powiślu (ul. Topiel 12). Według baristy w młynku była 100% arabika z Brazylii, która po przejściu w stan ciekły objawiła się dość wodnistym body i cienką, acz mile orzechową cremą...

osir.jpg

W wiosennie piękny, marcowy weekend znów wybraliśmy się do warszawskich kawiarni celem sprawdzenia na własnym języku, jakie espresso zastaniemy w filiżankach. Spacerro to było pod kilkoma względami wyjątkowe. Po pierwsze - był to mini jubileusz, gdyż spacerowaliśmy po raz piąty. Po drugie - pojawiła się całkiem liczna gromadka w sile 8 osób. Po trzecie - marzec zafundował nam iście wiosenną pogodę, przez co spacerowaliśmy w komfortowych warunkach. Zaczęliśmy od C Cafe na warszawskim Powiślu (ul. Topiel 12). Według baristy w młynku była 100% arabika z Brazylii, która po przejściu w stan ciekły objawiła się dość wodnistym body i cienką, acz mile orzechową cremą. W smaku natomiast dominowała przyjemna goryczka i kwaskowate nutki pod koniec łyku. Bez rewelacji, ale miło.

Następnie zaatakowaliśmy Tamkę i po krótkiej wspinaczce witaliśmy się z uroczym wnętrzem OSiR Cafe (ul. Tamka 40). Bardzo fajny wystrój wnętrza i miła obsługa nie uśpiły naszej czujności. Z espresso, które dostaliśmy, trzeba było uważać. Było gorące, mocno gorące, przez co nastawiało sceptycznie do smaku. Na szczęście jednak obawy okazały się bezpodstawne. Mieszanka mocno czekoladowa, z charakterem, na długo pozostawiła goryczkowy smak na podniebieniu. W sam raz na popołudniowego kopa (10% robusty w składzie mieszanki na pewno robi swoje).

Pokrzepieni (i pobudzeni ;)) wyruszyliśmy do Aroma Espresso Bar (ul. Krakowskie Przedmieście 7). Aroma to największa sieciówka w Izraealu, która ostatnio dokonała ekspansji na inne kraje, w tym Polskę. Miła obsługa w niedługim czasie przygotowała nam osiem filiżanek espresso, które niestety było bardzo neutralne. Co prawda, można było wyczuć delikatny smak orzechów włoskich, ale był on zdecydowanie zbyt słabo wyróżniony. Sama kawa też nie kierowała się ani w stronę goryczki ani kwaskowatości. Była poprawna i już.

Pożegnaliśmy izraelską kawiarnię i, przebijając się przez tłumy spacerowiczów, dotarliśmy do Cavy (ul. Nowy Świat 30). Przed kawiarnią zaparkowane Ferrari, w środku bardziej klubowo niż kawiarniano (przede wszystkim zbyt głośna muzyka), ale w końcu chodzi przecież o kawę. Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy czekać na “najlepszą kawę w Warszawie”. Espresso dostaliśmy w fajnej porcelanie i na tym koniec fajności. Przepalona kawa atakowała goryczą, która była jedynym smakiem wyczuwalnym w napoju. Na pewno nie była to “cup of pleasure” - jak głosił napis na spodku.

Ostatnią kawiarnią, do której skierowaliśmy nasze kroki, była Moderna (ul. Pańska 9), mieszcząca się w budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Bardzo przyjemna obsługa i równie przyjemny dla oka wystrój nastrajały optymistycznie. I, rzeczywiście, zawodu nie było. Kawa o owocowym, grejpfrutowym smaku i z delikatną goryczką mile orzeźwiała po całym dniu spaceru. Wiosenny smak w filiżance.

Podsumowując marcowe Spacerro, umiejscowiłbym odwiedzone kawiarnie w następującej kolejności:

  1. Moderna
  2. OSiR Cafe
  3. C Cafe
  4. Aroma Espresso Bar
  5. Cava

Przy okazji, ciekawy jest fakt, że w zasadzie tylko raz natknęliśmy się na typowo “owocową” kawę. W zeszłym roku takie smaki królowały w większości kawiarni. Czyżby ten rok zapowiadał się bardziej goryczkowo? Czy może z młynków nie zniknęły jeszcze zimowe zapasy mieszanek?

 

P.S. Liczę, że wypowiedzą się też pozostali uczestnicy, aby porównać nasze doznania smakowe :)

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Styczniowy spacerniak kawowy

Pierwszy w nowym roku spacerniak już za nami. Odwiedziliśmy pięć kawiarni, po drodze zahaczając jeszcze o 5.29, więc łącznie wlaliśmy w siebie po sześć filiżanek espresso. Gdzie zatem byliśmy?Zaczęliśmy od Vespa Cafe (Armii Ludowej 14, tuż obok stacji Politechnika). Uprzedzając pytania: tak, nazwa wzięła się od skuterów. Jeden wisi nawet przy suficie, wesoło celując reflektorem w gości pojawiających się w drzwiach. Co natomiast robi espresso w Vespie? Smakuje. Jest lekko kwaskowate (trend ten utrzymuje się zwłaszcza w kawiarniach z ziarnami z Javy), zalatujące smakiem wina. Gdzieś pod koniec pojawiają się delikatne nutki czekolady...

Pierwszy w nowym roku spacerniak już za nami. Odwiedziliśmy pięć kawiarni, po drodze zahaczając jeszcze o 5.29, więc łącznie wlaliśmy w siebie po sześć filiżanek espresso. Gdzie zatem byliśmy?Zaczęliśmy od Vespa Cafe (Armii Ludowej 14, tuż obok stacji Politechnika). Uprzedzając pytania: tak, nazwa wzięła się od skuterów. Jeden wisi nawet przy suficie, wesoło celując reflektorem w gości pojawiających się w drzwiach. Co natomiast robi espresso w Vespie? Smakuje. Jest lekko kwaskowate (trend ten utrzymuje się zwłaszcza w kawiarniach z ziarnami z Javy), zalatujące smakiem wina. Gdzieś pod koniec pojawiają się delikatne nutki czekolady. Jest smacznie, a zatem jest dobrze.

Z Vespa Cafe udaliśmy się do Delikatesów (Marszałkowska 8). Miejsce jest ciekawe, gdyż jest dłuższe niż szersze. Przechodzi przez całą długość kamienicy, w której się znajduje. Jako że Delikatesy przypominają bardziej restaurację (i zapewne nią są), obawialiśmy się, iż to co dostaniemy w filiżance nie będzie specjalnie zachwycające. Okazało się, że niepotrzebnie. Dostaliśmy naprawdę fajne (i nie owocowe) espresso. Dobrze zaparzone, w smaku lekko migdałowe, bez goryczki.

Dziarsko ruszyliśmy Marszałkowską dalej i już pod numerem 27/35 powitało nas Ministerstwo Kawy. W Ministerstwie jest bardzo fajnie i bardzo jasno, a co najważniejsze, jest też świetna kawa. I to nie z Javy. Ziarna pochodzą ze Szwecji, a zaparzone dają przyjemnie orzechową cremę i świetny, owocowy smak (grejpfrut) z czekoladową nutką. Bardzo nam smakowało. :)

Kolejna kawiarnia, do której zawitaliśmy to Karma (Mokotowska 17, wejście od Pl. Zbawiciela). W Karmie ludzi tłum, więc postanowiliśmy wychylić po filiżance przy barze. Ekscytacji przed wypiciem dodał fakt, że Karma sama wypala swoje ziarna. Piec można nawet obejrzeć, bo stoi w głównej sali. Zaserwowane nam espresso było bardzo gorące i bardzo poprawne. Ani dobre ani złe. Było takie w zasadzie nijakie, neutralne w smaku. Może to przez fakt, że pokarało nam języki swoją temperaturą. Nie spodziewaliśmy się tego. :) Niemniej jednak, ciekawa odmiana wśród mocno owocowych lub mocno goryczkowych kaw.

Na koniec odnaleźliśmy Relax Cafe (Złota 8A). Nazwa jak najbardziej nawiązuje do kina, które kiedyś znajdowało się w tym budynku. Natomiast, patrząc na wystrój tej małej kawiarni, ciężko oprzeć się skojarzeniom z zakładem fotograficznym, mieszczącym się tuż obok. Na ścianach wiszą zdjęcia, lampy zrobione są z reflektorów studyjnych, a i z baristą można pogawędzić o fotografii. Espresso w Relaxie było szatańskie. Mocne, goryczkowate, czekolada i pieprz. Zupełnie odmienne od poprzednich, ale również smaczne. To dobrze, że nie każda kawiarnia stawia na “soki owocowe” w swoim kawowym repertuarze.

Czas na podsumowanie. I tutaj mam nie lada orzech do zgryzienia, bo o ile pierwsze miejsce wątpliwości mych nie budzi, co do reszty już tak pewien nie jestem.

  1. Ministerstwo Kawy
  2. Delikatesy
  3. Vespa Cafe
  4. Relax Cafe
  5. Karma

Drugie miejsce szokujące? Może i tak, ale zasłużone. Za smak, za inność. Choć tak naprawdę kawiarnie z miejsc 2-4 powinny zajmować drugie miejsce ex aequo, zaserwowały bowiem naprawdę dobre, zróżnicowane kawy. Karma pod tym względem odstaje nieco za zbyt neutralne w smaku espresso. Niemniej jednak, do któregokolwiek miejsca z powyższej listy byście się nie wybrali, wypicie tamtejszych kaw nie sprawi Wam przykrości.

Tak przy okazji - w 5.29 mają świetne ziarna z Kenii. Wybierzcie się na espresso, bo jest przepyszne.

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Październikowy spacerniak kawowy

Jesień sprzyja spacerowaniu zwłaszcza jeśli, jak w tym roku, pogoda dopisuje. Dopisała również w ostatnią sobotę października kiedy to postanowiliśmy wyruszyć do kolejnych warszawskich kawiarni i sprawdzić jakie espresso wyczarują nam tamtejsi bariści.Zaczęliśmy od Ethno Cafe. Mieszcząca się w budynku Muzeum Etnograficznego przy Kredytowej 1 kawiarnia zachęcała wystrojem wnętrza. Zamówione espresso dostaliśmy w bardzo fajnej i bardzo grubej filiżance aczkolwiek pojawił się tu pierwszy zgrzyt - na oko kawy było za dużo. Pierwszy łyk i niestety rozczarowanie. Przepalone, gorzkie, zupełnie bez wyrazu espresso zniechęciło nas do tego miejsca. Postanowiliśmy zatem nie zostawać na dłużej tylko ruszyć dalej zabierając na osłodę dodawaną do kawy czekoladkę...

Jesień sprzyja spacerowaniu zwłaszcza jeśli, jak w tym roku, pogoda dopisuje. Dopisała również w ostatnią sobotę października kiedy to postanowiliśmy wyruszyć do kolejnych warszawskich kawiarni i sprawdzić jakie espresso wyczarują nam tamtejsi bariści.Zaczęliśmy od Ethno Cafe. Mieszcząca się w budynku Muzeum Etnograficznego przy Kredytowej 1 kawiarnia zachęcała wystrojem wnętrza. Zamówione espresso dostaliśmy w bardzo fajnej i bardzo grubej filiżance aczkolwiek pojawił się tu pierwszy zgrzyt - na oko kawy było za dużo. Pierwszy łyk i niestety rozczarowanie. Przepalone, gorzkie, zupełnie bez wyrazu espresso zniechęciło nas do tego miejsca. Postanowiliśmy zatem nie zostawać na dłużej tylko ruszyć dalej zabierając na osłodę dodawaną do kawy czekoladkę. Kolejnym etapem spaceru był The Corner przy ul. Pięknej 18 (aczkolwiek po drodze wstąpiliśmy do, jak zawsze super, 5.29 na łyk espresso na drogę). Wnętrze The Corner nie jest tak przytulne jak lubię. Widać, że wyglądem nastawione jest na klientów z pobliskich biurowców aczkolwiek ma fajne smaczki jak na przykład pudełko z kredą i drzwi, na których mogą malować najmłodsi miłośnicy kawiarni. Na pewno nie jest snobistycznie tak jak mi się w kilku opiniach obiło o uszy. Espresso w The Corner było bardzo, bardzo pozytywne. Z cremą w kolorze włoskiego orzecha i lekkim body przyjemnie przemykało po kubkach smakowych. Smakowo kawa podążała za tegoroczną modą mocno uderzając w owocowe, porzeczkowo-cytrusowe nuty z delikatną, czekoladową gorzkością na końcu. Wszystko oczywiście jak najbardziej w porządku nie mniej jednak potrafi się znudzić gdy każda kawiarnia ma kawę w tych samych tonach. Zagryzając ostatni łyk kawy dodawaną do niej małą bezą mieliśmy wyruszyć do Vespa Cafe ale jak zwykle dosięgnął nas pech co do tej kawiarni. Okazało się, że jest ona otwarta do godziny 15 (w sobotę!) i raczej nie będziemy na tyle szybcy aby cofnąć się w czasie. No cóż, może następnym razem nam się uda. Do trzech razy sztuka. Narzekając na czym świat stoi skierowaliśmy kroki do ostatniej kawiarni czyli do Relaksu przy Puławskiej 48. Relaks ma bardzo miłe wnętrze, szczególne wrażenie robią wiszące tam duże plakaty. Jest na czym zawiesić oko. Sam lokal urządzony jest bez zbędnych fajerwerków i mimo, że jest spory to można się w nim poczuć całkiem przytulnie. Relaksowe espresso nie odbiega od standardów smakowych. Przodują owocowe smaki z dodatkiem gorzkości. Zaparzone oczywiście tak, że nie można mieć żadnych zastrzeżeń, z "tygryskiem" na orzechowej cremie. Jeśli chodzi o podsumowanie to co do ostatniego miejsca nie ma wątpliwości - bezsprzecznie Ethno Cafe. Potem jest już gorzej. Gdyby 5.29, do której zajrzeliśmy po drodze brało udział w październikowym rankingu w moim odczuciu by wygrało. Przepyszna kawa i na swój sposób magia tego miejsca sprawiają, że ciężko wybrać inaczej. Ale ponieważ do wyboru jest tylko The Corner i Relaks bardzo ciężko jest mi wyłonić zwycięzcę. Typowałbym tą drugą kawiarnię gdyż wydaje mi się, że ich espresso było delikatnie lepsze w smaku ale The Corner jest tuż tuż. Może remis byłby sprawiedliwszą oceną ;) Liczę, że pozostali uczestnicy spaceru (którzy jak zwykle stawili się w oszałamiającej ilości ;)) w komentarzach napiszą też swoje typy odnośnie wypitych kaw w odwiedzonych kawiarniach.

Read More
Kawa Bartek Kawa Bartek

Majowy Spacerniak Kawowy

Podczas majowego Spacerniaka Kawowego postanowiliśmy odwiedzić cztery warszawskie kawiarnie. Początkowo miało być ich pięć ale jak się okazało Vespa Caffe nie jest otwarta w niedziele. Postanowiliśmy zatem nie kombinować i przespacerować się po wcześniej ustalonych miejscach a "skuterową" kawiarnię zostawić na następny, sobotni raz. Tymi czterema kawiarniami były...

Podczas majowego Spacerniaka Kawowego postanowiliśmy odwiedzić cztery warszawskie kawiarnie. Początkowo miało być ich pięć ale jak się okazało Vespa Caffe nie jest otwarta w niedziele. Postanowiliśmy zatem nie kombinować i przespacerować się po wcześniej ustalonych miejscach a "skuterową" kawiarnię zostawić na następny, sobotni raz. Tymi czterema kawiarniami były:

  1. Green Coffee (Pl. Konstytucji) - mieszanka charakterna. Mocna, z wyraźnie zaakcentowaną goryczką ale gdy już ma się ochotę powiedzieć, że jest za mocna pojawia się lekka, kwaskowa nuta sprawiająca, że ma się ochotę na kolejny łyk. Body lekkie, aksamitne. Przypuszczam, że te ziarna fajnie współgrają z mlekiem gdzie zostają nieco ułagodzone, ale jeśli ktoś lubi mocny smak to powinien zamówić "małą czarną" z cieszącą oko orzechową cremą upstrzoną "tygryskiem".
  2. Espressamente Illy (Marszałkowska 62) - espresso Illy jakoś nas specjalnie nie poruszyło. Zwłaszcza wizualnie gdzie crema przypominała głowę mężczyzny w wieku podeszłym - czarny placek kawy z pozostałością "pianki" na obrzeżach filiżanki. Sam smak bardzo delikatny i neutralny. Można pokusić się o stwierdzenie, że nudny taki co w połączeniu z wodnistym body nie zachęcało do kolejnego łyku. Na szczęście w Espressamente cena espresso jest w końcu w normalnej cenie i warto zajrzeć dla samego lokalu i przepięknych filiżanek Illy.
  3. Cofeina Cafe (Polna 54) - bardzo, ale to bardzo przyjemna mieszanka ziaren z palarni Java w dodatku dobrze przyrządzonych sprawiło, że było to jedno z najlepszych espresso tego dnia. W smaku ciekawy balans gorzkości i owocowych nutek w połączeniu z lekkim body orzeźwiało w ciepły dzień. Kawa absolutnie nie męcząca, wprost przeciwnie. Jasnobrązowa crema z "tygryskiem" również cieszy. Aż chciałoby się zostać na jeszcze jeden strzał ;)
  4. Kofeinna (Żaryny 2b) - mieszanka, która przewróciła do góry nogami całe smakowanie kawy podczas tego Spacerniaka. Skandynawski "blend" spod znaku Solberg & Hansen główny nacisk stawia na lekkość. Tutaj gorzkie nuty były tylko tłem do mocno zaakcentowanych owocowych smaków. Można by nawet pomyśleć, że to nie espresso tylko jakiś przelewany singiel. Naprawdę doskonała mieszanka, inna od tych wszystkich "mocnych" kaw serwowanych w kawiarniach. Warta kilku chwil "grozy" po spojrzeniu na cremę, która do najmocniejszych nie  należy ;)

Na koniec jak zwykle totalnie subiektywny ranking odwiedzonych kawiarni. Było ciężko wybrać zwycięzcę i do tej pory mam dylemat co do pierwszego i drugiego miejsca ale co tam. Majowe kawiarnie:

  • Miejsce czwarte: Espressamente Illy
  • Miejsce trzecie: Green Coffee (Pl. Konstytucji)
  • Miejsce drugie: Cofeina Cafe
  • Miejsce pierwsze: Kofeinna

Następny spacer pod koniec czerwca. Tym razem zapewne w sobotę aby udało się dostać do Vespy ;)

Read More
Blog Bartek Blog Bartek

Warszawski Spacerniak Kawowy

Idea spaceru po kawiarniach przyszła mi do głowy jakiś czas temu. Idea bardzo prosta - wybieramy kilka kawiarni do "przetestowania", ustalamy marszrutę i... ruszamy. W każdej kawiarni zamawiamy espresso i po wypiciu dzielimy się opiniami o wypitym naparze. Na koniec wybieramy zwycięską kawiarnię. Korzyść? Faktyczne obcowanie z kawą i podniebieniem a nie wyczytywanie/rozpisywanie się na forach co, gdzie i jak.

Mimo, że brzmi to prosto to od pomysłu do realizacji minęło kilkanaście miesięcy. Powód? Kilka powodów tak naprawdę: brak czasu, brak chęci... albo krótko - lenistwo. Nie mniej jednak w końcu, na kawowym forum Golden Line, udało się ustalić datę, plan spaceru, zebrać ludzi i pierwszy (mam nadzieję, że nie ostatni) Warszawski Spacerniak Kawowy odbył się 3 kwietnia . Spacer przebiegał następująco:

  1. Kawiarnia Kafka (Oboźna 3) była naszą pierwszą kawiarnią i jednocześnie punktem spotkania. Kawa w Kafce niestety poniżej oczekiwań. Bez wyrazistości, bez body, z marną cremą i zbyt mocno wpadającą w kwasowatość. Na mój gust zbyt szybka ekstrakcja pozbawiła espresso charakteru, które można było wyciągnąć z tamtejszej mieszanki.
  2. Starbucks (Nowy Świat 62) był raczej wycieczką z ciekawości (i był po drodze ;)). Opinie o tamtejszej kawie są powszechnie znane ale jak to mawiają: zobaczyć to uwierzyć. Zobaczyliśmy zatem i posmakowaliśmy. Przepalona kawa atakująca wręcz goryczą nie próbująca nawet uwolnić innych nutek smakowych. W dodatku tak jak w przypadku Kafki ekstrakcja była zbyt szybka przez co kawę cechował absolutna wodnistość oraz crema, która wytrzymała jakieś 30 sekund. Nie ma się co dziwić, że Starbucks tak dużo sprzedaje kaw mlecznych. "Małej czarnej" w zasadzie nie sposób wypić.
  3. The Barista (Złote Tarasy) zaskoczyło nas miło - brakiem tłumów ;) Kawa całkiem smaczna. Jak na mój gust również zaparzona nieco zbyt szybko ale body było już wyczuwalne, lekko acz przyjemnie oleiste. Crema całkiem gruba, z tygryskiem. W smaku miło zbalansowana między lekką kwaskowatością i goryczką piła się miło i smacznie.
  4. Cafe Pańska (Pańska 99) nie była w planach ale stwierdziliśmy, że zajrzymy. Znów miła niespodzianka bo nie dość, że kawiarnia była otwarta to była pełna ludzi. Espresso bardzo smaczne. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to nieco zbyt gorące przez co zbyt mocno na pierwszy plan wyszła kwaskowość (niektórym może to przeszkadzać) ale do kwasowatości daleko. Lekkie body i kwaskowatość kawy z Pańskiej przyjemnie komponowałą się z ciepłym, kwietniowym dniem orzeźwiając i smakując.
  5. Filtry Cafe (Niemcewicza 3) zostawiliśmy sobie na koniec jako wisienkę na torcie, gwóźdź programy, najlepsze na koniec - jak zwał tak zwał. Reputacja "filtrów" jest dobrze znana kawoszom więc nie pojawić się tam przy okazji spacerniaka było by grzechem. Filtry nie zawiodły serwujęc wyśmienite espresso. Mocno zaakcentowane cytrusową nutą ale nie tak dominującą w smaku jak na Pańskiej dzięki czemu kwaskowatość nie dominowała ale nie była też spychana na drugi plan. Świetne zwieńczenie spaceru.

Prywatny ranking (całkowicie subiektywny i amatorski) naszego spacerniaka wygląda zatem następująco:

 

  • Miejsce piąte: Starbucks
  • Miejscze czwarte: Kafka
  • Miejsce trzecie: The Barista
  • Miejsce drugie: Cafe Pańska
  • Miejsce pierwsze: Filtry Cafe

Następny spacerniak planowany jest na koniec maja. Zobaczymy, gdzie trafimy wtedy ;)

Read More